-Lorena wstawaj! Już 6.10!
-ee, nie chce mi się!
-Ale i tak musisz iść do szkoły!
W końcu byłam tak zirytowana gadaniem mamy ze wstałam, po 30 minutach byłam już gotowa. Wyszłam o 7 z domu, zaszłam po koleżankę i poszliśmy w stronę szkoły, po drodze wywróciłam się dwa razy, mam już dość zimy.. przedzierania się przez dwu metrowe zaspy i bycia wciąż mokrym..
Lekcje zleciały bardzo szybko, ani się obejrzałam a już byłam w domu, gdy odrobiłam lekcje pojechałam z mamą na zakupy. Jak zawsze, nic sobie nie kupiłam. Zawsze gdy jadę do centrum handlowego to nic nie mogę sobie wybrać, dlatego zawsze kupuje przez internet. Gdy wróciłam do domu włączyłam laptopa i zasiadłam przy kominku i siedzę tam do teraz, to wszystko..
Dobranoc. ;)